Słoneczny + zimny i wietrzny koniec tygodnia.
Sobota w zapowiedziach meteorologów miała być słonecznym (aczkolwiek zimnym) zakończeniem tygodnia. Było chłodno, na słońce czekaliśmy do południa (i tak pokazało się tylko na chwilę), za to wiało..., że głowy chciało urwać.
W końcu na placu budowy miała okazję pojawić się piękniejsza część zespołu inwestorskiego w towarzystwie siostry. Ekipa nie robiąc sobie nic z wróżb telewizyjnych pogodynek, jedynie (od czasu do czasu) rozpraszana przez obecne panie (pan Tadeusz dzielnie tłumaczył niuanse wykonywanych prac) stawia krok po kroku konstrukcję domu. Materiały poukładane wokół "placu działań" czekają cierpliwie na swoją kolej. Pojawiły się/ przyjechały elementy stalowe - aby uniknąć słupów w garażu postanowiliśmy część jego kontrukcji wybudować w formie metalowego szkieletu - dzięki czemu możemy cieszyć się szeroką bramą (5 m) - inaczej niż w projekcie, który przewidywał 2 węższe bramy oraz bez obawy poruszać się w jego wnętrzu nie zawracając sobie głowy "stłuczką" z jakąś przeszkodą - patrz słupem podporowym:) Pojawiający się na budowie od czasu do czasu dziadek Janusz też pozostawia po sobie "ślady" bytności - mogliśmy dzięki niemu podziwiać rozszalowane podpory pod elementy konstrukcji dachu.