Tak, muszę to napisać - moim stałym punktem dnia stało się poranne (dość wczesne) odwiedzanie budowy. Mam na to czas wyliczony prawie co do minuty. Wygląda to w skrócie tak: szybkie powitanie z ekipą, szybkie "co słychać?", szybka sesja fotograficzna (dla Was, siebie i potomnych), na koniec szybkie "cześć" i szybko do pracy... Nie tak sobie to wyobrażałem, mam wrażenie, że coś mnie omija, no ale nie da się pogodzić wszystkiego... coś za coś :( Po południu czasami telefon do Łukasza co słychać na budowie, bądź do dziadka Janusza jak tego dnia był w Skotnikach i... muszę czekać do następnego poranka, aby na własne oczy zobaczyć co się dzieje. Dobrze, że weekend blisko :)
Dziś miałem okazję podglądać początek montażu metalowego szkieletu bramy garażowej.. (w odniesieniu do tego co napisałem wyżej - podobno już stoi....) Nic to, nie ma co "biadolić" - ekipa nie ogląda sie na mnie tylko "zasuwa" aż miło.