Wytyczanie naszego domy w terenie :)
Przedwczoraj zgarnęli nam "trawę z narodowego" i już wiem dlaczego. Dziś pojawili się specjaliści od wytyczenie tego czego nie widać, magowie ci zowią się geodeci.
Przyjechali, wyjęli swoje "różdżki", czary mary, połączenie z kosmosem i ... mamy pełno kołeczków na działce. Na koniec złożyli autografy w dzienniku, ja odpowiednie podziękowania w PLN i hyc zniknęli tak szybko jak się pojawili. Nasz generalny nie zwracając większej uwagi na magów, chodził po działce w tą i z powrotem, sprawdzał poziomy, cmokał, jeszcze raz mierzył, myślał, znów sprawdzał, nawet nie zauważył jak odjechali, jeszcze się zadumał i powiedział: no dobra w poniedziałek zaczynamy "wykopki". Na koniec zabrał mnie na spacer i pokazał jakie mamy różnice w poziomach pomiędzy rogami naszego fundamentu, oj żeby wjechać do garażu trzeba będzie kilku wywrotek z piachem... Co prawda o tym już wiedziałem wcześniej, ale dopóki nie zobaczyłem na własne oczy zaznaczonej kreski na kijku nie wierzyłem, że tak to będzie dużo (150 cm), na "oko" było zdecydowanie mniej... :(
Pan Tadeusz już ma kilka cennych uwag, np. przedłuży ławę pod ścianę boczną do garażu, tak aby stworzyć murek oporowy - dla mojego piachu, który będę musiał nasypać pod wjazd.. - potwierdza się mój dobry wybór na generalnego :)
Teraz jak stanę na górce to widzę, jakie duże będzie nasze "cudo". Jak się chodzi "po domu" w butach, to można używając niewielkiej wyobraźni zobaczyć, gdzie jest salon, a gdzie garaż....
Nasze miejsce pod dom wygląda teraz jak "karny jeżyk" pełen mniejszych kijków z gwoździami, większych kijków bez gwoździ i sznureczków...: